2019-06-15
ble
2019-06-15
sobota
mąż w pracy
sześć dni nie pił w domu
dziś siódmy
tydzień temu powiedziałam mu, że od tej chwili koniec picia w domu
będę wszystko wylewać
jak chce to może pić poza domem
dwa dni było super
na trzeci już zaczął wsopminać o piwie, ale na spokojnie zrezygnował
czwartego już się wykłócał
jest na mnie wkurzony, obrażony, nie odzywa się, chyba że musi i wtedy złośliwie lub dogaduje
uważa, że nie słucham co on mówi, że nie wiem, czego potrzebuje, a teraz potrzebuje się napić
złośliwie mówi, że dobrze że ma taką specjalistkę, która wie, co dla niego dobre, a co złe
wieczorami zasypia wcześnie, zanim zdążę zjeść czy się umyć, chyba sam prawie nic nie je
chce jak najszybciej skończyć dzień, jest zmęczony, wykończony, widzę to
ale mnie odtrąca, bo zabraniam mu pić
dziś mąż w pracy, my w domu, sobota
wzięłam dzieciaki na rowerach i pojechaliśmy do niego
taka niespodzianka, ale chyba nie trafiona, bo był zmordowany i zajęty, żałuję, że pojechaliśmy
ale jakbym go spytała wcześniej, to powiedziałby, że nie, bo za daleko na rowery, za gorąco, mały nie dojedzie i milion jeszcze innych powodów
i nie pojechalibyśmy
a dzieciakom się podobało, mnie też, daleko i gorąco, ale fajnie, przewrócenia, bardzo się chce siku, więc i płacze były i złości, ale pytam się w domu i wszyscy zadowoleni, chcą jeszcze dziś jechać na rowerach na ognisko
a ja się czuję, jakbym zrobiła coś wbrew woli męża, coś przeciwko niemu
kupił książkę o chorobie
dołuje go ona, widzę
wczoraj zaczęłam ją czytać trochę, fajne rzeczy piszą, wyjaśniają chorobę, to taki podręcznik, jak postępować
zobaczył, że czytam, wkurzył się, pyta, czy mu oddam książkę
pytam, czy mam nie czytać
a on, że będę mu mówić, co tam jest napisane...
:(
Dodaj komentarz